Merko Šołta 

Tytuł powyższy wskazuje na bezpośredni związek między hymnami polskim i serbołużyckim. Udowodnienie tego - z jednej strony - nie jest trudne, ale z drugiej strony - warto też pomyśleć, że właśnie ten utwór wybrali sobie albo z racji słowiańskiej wzajemności, albo wręcz z panslawiatycznych poglądów. Udowodnienie ostatniej z tych ewentualności byłoby jednak trudne i skomplikowane.

Kiedy ta pieśń zaczęła sobie zdobywać coraz większą popularność i powoli awansować do rangi łużyckiego hymnu - mamy niezbyt wiele informacji źródłowych, bo łużyckiego dziennikarstwa jeszcze wtedy nie było. Pojawia się też pytanie dlaczego wybrano właśnie tę pieśń, a nie inną.

Prawdopodobnie można sytuację historyczną scharakteryzować w następujących punktach:

1. Wzrastająca emancypacja młodej inteligencji łużyckiej, rozpoczynająca się w czasach studiów Handrija Zejlera w Lipsku, w latach 1825-1829.

2. Założenie towarzystwa gimnazjalnego: "Societas Slavica Budissenensis" w roku 1839, w Budziszynie.

3. Przypadająca na te same czasy przychylność dla polskiego Powstania Listopadowego i związanej z nim walki o wolność, którą w mieszczańskich kręgach środkowej i zachodniej Europy traktowano jako republikański ruch dążący do utworzenia jednolitego państwa narodowego. W ten sposób właśnie owa pieśń stała się znamieniem bojowników o narodową jedność i swobodę, a też demokrację, co znalazło wielki odgłos zwłaszcza wśród młodych intelektualistów.

W tym sensie temat nasz trzeba właściwie rozszerzyć o wpływ walki Polaków o ich własną swobodę na emancypacyjne dążenia zachodnich i południowo - zachodnich sąsiadów, a przy tym na rolę polskiego hymnu jako przykładu dla tworzenia innych hymnów.

Po wojnach napoleońskich, a szczególnie po tak zwanych postanowieniach w Karlovych Varach, we wszystkich częściach Niemiec coraz bardziej przybierały na sile dyskusje o konstytucji, zjednoczeniu Niemiec i ewentualnej republice. Pod wpływem rewolucji lipcowej we Francji oraz powstań belgijskiego i polskiego, Niemcy ogarnęło silne poruszenie. Powstanie Listopadowe wywołało akcje solidarnościowe w całych Niemczech; gromadzono pieniądze, organizowano noclegi dla polskich emigrantów i tym podobne akcje. Max Eifert - historyk z uniwersytetu w Tybindze pisał, że stowarzyszenie studenckie "Feurreiter" było w tym czasie "rozpłomienione nadzieją, że polepszy się też położenie patriotyczne". Polacy zdążający po klęsce na zachód przez Niemcy, stwarzali okazję do różnych inicjatyw. Powstało więc towarzystwo pomocy dla Polaków, zbierano pieniądze i opatrunki. Akademickie Towarzystwo Śpiewacze urządziło koncert w muzeum w Tybindze, przeznaczając dochód na rzecz emigrantów. Rozbicie powstania przez Rosję pogrzebało nadzieję, że "polska iskra" przerzuci się do Niemiec. Historyk Karl Hagen charakteryzuje sytuację następująco: "Nawet najbardziej radykalni [a więc liberałowie] nie chcieli niczego ponad stworzenie systemu konstytucyjnego, ale po upadku Warszawy sprzeciwy przybrały na sile. Wirtemberski nadporucznik Ernst Ludwig Koseritz, jeden z przywódców wojskowego i cywilnego sprzysiężenia z lat 1831 - 1833, po upadku Warszawy kazał zaprotokołować, że "przypadek Warszawy zmienił go z liberała w ultraliberała".

Także w Budziszynie można było wykazać sympatie dla walecznych Polaków, o czym świadczą anonsy w "Budissiner Nachrichten z roku 1831:

"Odważę się jeszcze raz wyrazić prośbę o szarpie i bandaże dla rannych Polaków, a zarazem dziękuję za otrzymane już ofiary, szczególnie panu nauczycielowi z Berthelsdorfu za dary zgromadzone w Herrenhut, Berthelsdorfie i Ebersbachu. Oby się znalazło więcej takich miłosiernych przyjaciół. Pomyślcie, przyjaciele, że niejeden nieopatrzony, zrozpaczony, na śmierć skazany Polak mógłby być w ten sposób ocalony ! Pan Bóg odpłaca najmniejszą ofiarę ! dary przyjmuje Joanna Benade [...]".

"W księgarni Schultza można nabyć >Ostatnie boje polskie o wolność narodu i Europy, albo ścisłe opisanie walki bohaterskiej od 29 listopada 1830 roku do ponownego zajęcia Warszawy 7 września 1831 roku... kiedy to geniusz swobody, ludzkości i sprawiedliwości spoglądają płacząc na pewien lud...<". Dołączały się do tego ulubione i wtedy, i w latach czterdziestych orkiestrowe opracowania mazurka Dąbrowskiego, a w księgarniach sprzedawano opracowania tego utworu na różne instrumenty.

Prawdopodobne jest, że dyskusje o demokratycznych postulatach i przemianach miały miejsce także wśród łużyckich gimnazjalistów i studentów. Jak wynika z dokumentów i prasy, datowanych na początek czterdziestych lat XIX wieku, tematem dyskusji były też: narodowa odrębność, równouprawnienie i "serbstwo". Tendencje owe szczególnie uwydatniają się w założeniu "Towarzystwa Łużyckiego" we Wrocławiu (1838), towarzystwa gimnazjalnego "Societas Slavica Budissinensis" (1839), towarzystwa łużyckich seminarzystów w Budziszynie (1839) i "Towarzystwa Słowiańskiego" w Lipsku (1841). "Societas Slavica" rozwinęło się stopniowo w organizację o charakterze centralnym, a jego coroczne zebrania stały się centralnymi zebraniami łużyckich studentów i patriotów. Szczytowym osiągnięciem było postanowienie założenia "Macierzy Serbskiej" i zorganizowanie wielkiego łużyckiego święta śpiewaczego. Uchwalono to 18 kwietnia 1845 r. Podczas obrad i na ich zakończenie śpiewano patriotyczne pieśni typowe dla nowej mieszczańskiej orientacji. Ważność, a też ich popularność - jako oznaka nowego czasu - unaocznia ich ilość w repertuarze pierwszych świąt śpiewaczych. Stanowiły one od jednej czwartej do jednej trzeciej całego programu. Już większość tytułów lub incipitów owych pieśni mówi sama za siebie, a też o samookreśleniu się ówczesnych Serbów Łużyckich: "Nie traćmy nadziei - Prawa Serbskość", "Serbski kraj ojczysty", "Gdzie dom mój", "Pochwała holi", "Serbskim Łużycom", "Jeszcze Serbstwo nie zginęło", "Trwać musi Serbstwo", "Serbski maj", "Nasze Serbstwo z grobu wstaje - Nowe Serbstwo", "Serbska ziemia - Śpiew żołnierski", "Czasy nasze czasy".

Wyjaśnić trzeba tu pojęcia "narodny" i wótčinski" śpiew. Łużyckiemu "wótčinski" śpiew odpowiada niemiecki "Vaterländisches Lied" czyli pieśń ojczysta, którą podówczas coraz częściej śpiewano na zebraniach, śpiewaczych zjazdach, a nawet na zgromadzeniach politycznych, jako wyraz rosnącego mieszczańskiego samookreślenia się i żądania zmian w całych Niemczech. "Śpiew narodowy" ("Nationallied") od pierwszej połowy XIX wieku zaczął być traktowany jako hymn narodowy. Nie wiemy dokładnie, kiedy Łużyczanie zaczęli śpiewać patriotyczne pieśni, ale można przypuszczać (według Rafała Leszczyńskiego), że było to po roku 1830. Dość jasno można natomiast stwierdzić, kiedy pieśń ojczysta przekształciła się w narodową: Po raz pierwszy na zgromadzeniu 18 kwietnia 1845 roku "śpiewano ojczystą pieśń > Jeszcze Serbstwo nie zginęło, w nas ma swą obronę, to co było utracone z mocą powstaje <". Z rozprawy o tym zgromadzeniu wynika, że śpiewali wszyscy zebrani, a więc pieśń była chyba wszystkim znana. W programie pierwszego łużyckiego śpiewaczego święta, pod tytułem tej pieśni podano, że jest to "serbska pieśń narodowa". A zatem 18 kwietnia i 11 października, w ciągu pół roku, mimo wielu innych przygotowań i postanowień, młodzi Łużyczanie zdecydowali się na łużycki hymn narodowy i wybrali najlepiej nadającą się pieśń. Wspomniane zgromadzenie stało się zarzewiem szerokiej dyskusji o kulturalnej i politycznej emancypacji Łużyczan, którą prowadzili głównie młodzi intelektualiści, a później także wielka część górnołużyckiego chłopstwa z okolic Budziszyna, Kamieńca i Wojerec. Doktor Jan Petr Jordan, pierwszy lektor slawistyki na uniwersytecie lipskim, i wydawca "Roczników słowiańskiej literatury, sztuki i wiedzy" (drukowanych od 1843 roku) pisał o wspomnianym zgromadzeniu następująco: 18 kwietnia stowarzyszenie serbołużyckich uczniów gimnazjum w Budziszynie obchodziło piątą rocznicę swego założenia. Oprócz wszystkich członków związki obecni byli na tej uroczystości duchowni, nauczyciele wiejscy i miejscy, kandydaci [nauczycielscy], studenci, a nawet mieszczanie. Z racji obecności tych patriotów, uroczystość przekształciła się w ogólne serbołużyckie zebranie i dzięki temu rozważano wszelkie sprawy dotyczące Serbołużyczan...".

Z tego wynika, że przyjęcie "Mazurka Dąbrowskiego" do rzędu serbołużyckich pieśni patriotycznych nie było przypadkowe. Choć "Jeszcze Serbstwo nie zginęło" nie było pierwszym śpiewem łużyckiego odrodzenia, to stanowiło "Odbicie" tamtych czasów i podnietę do tworzenia dalszych takich pieśni. Wyrażała ona odczucia i zapał łużyckich patriotów. Właśnie ta pieśń funkcjonowała przez pół stulecia jako muzyczno - programowe hasło łużyckiego polityczno - kulturalnego ruchu, jako bojowy chorał i jako narodowy program. "Jeszcze Serbstwo nie zginęło" nie było jedynie hasłem, ale też - można powiedzieć - zwrotem przenoszącym "z ust do ust" myśl (n.p. w "Jutrničce" z 18 listopada 1848 roku), że "przecież Serbstwo jeszcze nie zginęło", że nie jest jeszcze za późno.

"Jeszcze Serbstwo nie zginęło" trwało przez 50 lat jako "Serbów pieśń narodowa". Śpiewano ją na Górnych Łużycach podczas ludowych zabaw, szkolnych świąt i narodowo - politycznych zebrań. Z relacji z imprezy śpiewaczej w 1860 roku czytamy między innymi, że "przy biesiadzie, podczas przerwy rozdawane były trzy, można powiedzieć hymny narodowe ("Jeszcze Serbstwo", "Nasze Serbstwo" i "Nie traćmy pięknej nadzei"). Które postanowino śpiewać i specjalnie wydrukowano". W Protokołach "Macierzy Łużyckiej" znajdujemy często uwagę, że zebrania kończono odśpiewaniem "Jeszcze Serbstwo". M.in. w "Czasopiśmie Macierzy Serbskiej" z roku 1867 czytamy: "potem zaśpiewano tak jak w innych latach > Jeszcze Serbstwo nie zginęło <". Po raz pierwszy w roku 1887 użyto nowego określenia [tej pieśni] jako hymnu, co wynika ze wzmianki, że "zebranie [> Macierzy <] zakończyło się serbskim hymnem > Jeszcze Serbstwo nie zginęło <". Także zwykłe imprezy wiejskie otwierano ze śpiewaniem tego hymnu. Na przykład w Towarzystwie Bukeczańskim - jak podaje "Łužica" z roku 1896 - "zabawę rozpoczął knjez Króna serdecznym > witajće k nam <, po czym z zapałem odśpiewano > Hišće Serbstwo <". Również w pierwszych trzech wydaniach "Śpiewnika Towarzyskiego", w rozdziale Śpiewy patriotyczne" stale jako numer pierwszy znajduje się :Serbów narodowa pieśń - Jeszcze Serbstwo nie zginęło". Dopiero w roku 1927, w czwartym wydaniu "Śpiewnika" po raz pierwszy znajdujemy jako hymn łużycki pieśń Karola Awgusta Kocora do słów Handrija Zejlera "Rjana Łužica". Tę zmianę wywołało zapewne odzyskanie przez Polskę państwowości i ustalenie pieśni "Jeszcze Polska nie zginęła" jako oficjalnego hymnu.

Z wspomnianych uprzednio łużyckich pieśni patriotycznych ani jedna nie została uwzględniona w "Towarzyskim Śpiewniku" wydanym w roku 1980. Znajdujemy w nim natomiast "Międzynarodówkę" i tym podobne. Dopiero przewrót polityczny umożliwił zamieszczenie dawnych pieśni patriotycznych w "Nowym Towarzyskim Śpiewniku". Jednak tradycja ich wykonywania została przez czterdzieści lat powojennych zniszczona.
1999-2024 © Stowarzyszenie Polsko-Serbołużyckie PROLUSATIA
ontwerp en implementering: α CMa Σείριος