- Jeśli Niemcy nie będą nas finansowo wspierać, nasz język i kultura zginą - przekonują Serbowie Łużyccy i apelują o pomoc.

- Myślę, że gdy Angela Merkel upomina się u Lecha Kaczyńskiego o prawa mniejszości niemieckiej w Polsce, to polski prezydent powinien upomnieć się o nas - mówi Jan Nuck, przewodniczący Domowiny, czyli związku Serbołużyczan.A jest o co się upominać. Serbowie twierdzą bowiem, że niemiecki rząd systematycznie obcina dotacje specjalnej fundacji, która ma wspierać ich walkę o zachowanie kultury i języka. Serbołużyczanie - potomkowie Słowian zachodnich - to jedna z czterech oficjalnych mniejszości narodowych w Niemczech. Ich społeczność liczy sobie 60 tys. osób i kurczy się. Serbowie, represjonowani przez nazistów, w zjednoczonych Niemczech zostali wzięci pod ochronę państwa. Odpowiednie zapisy znalazły się nawet w konstytucji Saksonii. - Rząd federalny i rządy landowe ich nie respektują - twierdzi Nuck. Teraz sytuacja jest fatalna: Serbołużyczanie, by utrzymać swoje szkoły, instytucje kulturalne, potrzebują w tym roku co najmniej 16 mln euro. Brakuje im prawie 4 mln. Pieniędzy nie ma, bo nie ma porozumienia między Berlinem a władzami landów, w których żyją Serbołużyczanie, co do sposobu ich finansowania. A bez tego nie można przyznać im dotacji.

- Te dotacje to nie są wielkie sumy, to budżet średniego teatru. Landy zrzucają odpowiedzialność na rząd federalny, a ten się sprawą w ogóle nie interesuje - mówi Benedikt Dyrlich, szef związku serbskich artystów. - Zarzuca się nam, że tkwimy w skansenie. A nasze teatry wystawiają Szekspira i Turgieniewa. Książki po serbsku wydawano już w czasach reformacji - dodaje Dyrlich.

Serbołużyczanie prowadzą zakrojoną na szeroką skalę akcję odradzania języka - tworzą serbskojęzyczne przedszkola i szkoły. Bez pieniędzy nic z tych planów nie wyjdzie. Wówczas wyrośnie kolejne pokolenie Serbów, które nie będzie znało własnego języka i kultury. 

Gdy Serbowie upominają się o pieniądze w Berlinie, odsyła się ich do lokalnych samorządów.

- Nie jesteśmy Duńczykami [mniejszość narodowa w północnych Niemczech], nie mamy drugiej ojczyzny, która by dbała o nasze interesy. O wszystko musimy się bić sami - mówią.

Zdesperowani opublikowali wczoraj manifest do niemieckiej i europejskiej opinii publicznej. Domagają się w nim stworzenia długoterminowej perspektywy finansowej. Europejczyków proszą zaś, by wymogli to na Niemcach.

1999-2024 © Stowarzyszenie Polsko-Serbołużyckie PROLUSATIA
ontwerp en implementering: α CMa Σείριος