Kliknij ikonę by wydrukować: Drukuj
Administrator
Dietrich Scholze-Šołta (Budziszyn)

Jan (Johann) Skala urodził się 17 czerwca 1889 roku we wschodniosaksońskiej wsi Njebjelčicy/Nebelschütz jako trzecie z sześciorga dzieci kamieniarza i chałupnika. Wkrótce potem rodzina przesiedla się do Pančic/Panschwitz, gdzie chłopiec rozpoczyna naukę w ludowej szkole. W 1901 r. wstępuje do nauczycielskiego seminarium katolickiego w Budziszynie/Bautzen, które z powodu braku pieniędzy i niedostatecznych wyników w nauce, zmuszony jest już po roku opuścić. W Kamjencu/Kamenz zdobywa zawód malarza na porcelanie i następnie zatrudnia się w zakładach ceramicznych i chemicznych w różnych niemieckich i czeskich miejscowościach. Udaje mu się równocześnie uzupełnić autodydaktycznie wykształcenie ogólne na wieczorowych kursach. Około 1910 r. rozpoczyna publikować swoje pierwsze artykuły w niemieckiej socjaldemokratycznej prasie a także pisać poezję w języku niemieckim.

 

Zaprzyjaźniony ze Skalą nauczyciel Franc Kral-Rachlowc namawia go do pisania w języku serbołużyckim, po czym w piśmie „Łužica” („Łużyce”) w latach 1910-1916, ukazuje się szereg jego wierszy, które w r. 1920 złożą się na pierwszy tomik poezji. Jan Skala w czasie pierwszej wojny światowej służy, jako żołnierz na kilku frontach i ostatecznie zostaje słuchaczem w wojennej szkole tłumaczy. W roku 1917 żeni się z Elzą (Else) Marią Lachmann, mieszkanką Berlina z rodziny pochodzącej częściowo z Dolnego Śląska. Po listopadowej rewolucji Skala zgłasza się na krótko do policyjnej służby bezpieczeństwa SPD (Socjaldemokratyczna Partia Niemiec) w Berlinie. W grudniu 1919 r. po powrocie na Łużyce, wydaje przez pół roku w Běłej Wodźe/Weisswasser serbołużycko-niemiecki „Serbski Dźenik” („Serbołużycki Dziennik”), partyjny organ założonego m.in. przez niego Łużyckiego Stronnictwa Ludowego.

Po zakończeniu współpracy z redakcją budziszyńskich „Serbskich Nowin” („Gazeta Serbołużycka”) w latach 1921-1924 Skala pełni rolę wolontariusza i redaktora w czechosłowackiej niemieckojęzycznej gazecie rządowej „Prager Presse”. Kontakt z praskimi dziennikarzami nawiązał w lipcu 1920 r. w czasie, gdy przewodził delegacją stowarzyszenia gimnastycznego Serbski Sokoł na VII Międzynarodowym Zlocie Sokołów. Po krótkiej dziennikarskiej służbie w Belgradzie zostaje ponownie redaktorem „Serbskich Nowin”, ale nie znajduje w konserwatywnych serbskich kręgach zrozumienia dla swoich politycznych racji. W Berlinie jeszcze w tym samym roku przystępuje Skala, który wymyśli sobie później m. in. pseudonim „Jan Lipski”, do Związku Polaków w Niemczech. W latach 1925-1936 działa, jako naczelny redaktor „Kulturwehr” („Obrona Kultury”) – kulturalno-politycznego czasopisma mniejszości narodowych, wydawanego dzięki jego inicjatywie w niemieckiej stolicy. Miesięcznik ten, od swojego założenia w maju 1925 r. wychodził jako organ Związku Mniejszości Narodowych w Niemczech reprezentując przede wszystkim interesy Polaków, Duńczyków, Północnych Fryzyjczyków, Litwinów i Łużyckich Serbów. Oprócz dziennikarskiego talentu wykazuje teraz Skala aktywność na niwie międzynarodowej, biorąc na przykład udział w latach 1925 i 1927 w dwóch kongresach mniejszości narodowych w Genewie.

Wiosną 1936 r. nazistowski Wydział Kultury Rzeszy Niemieckiej (Reichskulturkammer) skreśla go z listy redaktorów, co równa się zakazowi wykonywania zawodu. Skala przesiedla się więc do Budziszyna, aby – dalej służąc Związkowi Polaków – wspierać pracę Związku Serbów Łużyckich Domowina. Po nieustannych prześladowaniach przez Gestapo zostaje wraz z innymi intelektualistami, z początkiem marca 1938 r., osadzony za „przygotowanie do zdrady stanu” i spędza prawie rok w areszcie śledczym w Dreźnie. Złamany fizycznie jak i psychicznie Skala pracuje jeszcze w budziszyńskich a od r. 1941 w berlińskich firmach wydawniczych, w końcu nawet, jako redaktor. Po wielokrotnych bombardowaniach Berlina ucieka w 1943 r. na Dolny Śląsk do wsi Dziedzice (wtedy Erbenfeld, do r. 1930 Dziedzitz), rodzinnej wsi swojej żony. Bezpośrednio po wkroczeniu sowieckich wojsk 22 stycznia 1945 r. Jan Skala ginie tragicznie, prawdopodobnie w wyniku próby mediacji pomiędzy polskimi mieszkańcami wsi a sowieckimi żołnierzami1.

Dziennikarz

Jan Skala nie kroczył utartą drogą serbołużyckiego intelektualisty, nie obracał się w studenckich kręgach i stowarzyszeniach. Gdy przeminęły już jego burzliwe lata młodzieńcze musiał zdobywać zawód i pozycję, jako samouk. Jego misją była przede wszystkim działalność publicystyczna. Jedenastoletnia praca dziennikarska i polityczna w berlińskiej redakcji miesięcznika „Kulturwehr” odpowiadała mu pod kątem osobistym jak i światopoglądowym. Mógł, bowiem na łamach czasopisma Związku Mniejszości Narodowych występować w obronie społecznych i politycznych praw Serbów Łużyckich, które pewne kręgi w Republice Weimarskiej próbowały podważać. W Berlinie nawiązał Skala służbowe i prywatne kontakty z osobami, które w tym czasie pełniły istotną rolę w kulturalno-politycznym życiu mniejszości narodowych w Europie. W niemieckiej stolicy miał także większą możliwość interwencji w sprawach serbskich i jeszcze w latach trzydziestych informował o nazistowskich aktach kierowanych przeciw Serbołużyczanom, pomimo że w Budziszynie jego pismo było mało czytane.

W swoich programowych wypowiedziach przypisywał Skala gazetom i czasopismom wysokie wartości duchowe oraz edukacyjną rolę w kształtowaniu świadomości ludu. „Oprócz szkolnictwa jednym z najważniejszych zadań jest dziennikarstwo. Gazety są chlebem powszednim każdego narodu, są także bronią i tarczą ochronną w walce o zachowania wszelkich praw”2 – pisał. Jednak to, że nie udało mu się działać na Łużycach przez dłuższy czas w roli dziennikarza, stało się jego życiową tragedią. Do poprawienia szans, tuż po zakończeniu pierwszej wojny światowej, przyczynia się narodowy zapał Serbołużyczan. Pod koniec r. 1919, w czasie, gdy w Běłej Wodzie czynione są starania, aby oprócz „Serbskich Nowin” wydawać drugi dziennik dla środkowych i Dolnych Łużyc, stawia się Skala, jako redaktor wydawcom do dyspozycji. Od 13 marca 1920 r. ukazuje się prawidłowo gazeta „Serbski Dźenik”, będąca prasowym organem Łużyckiego Stronnictwa Ludowego – częściowo w języku niemieckim, częściowo w górno- i nawet dolnołużyckim. W swoim pierwszym artykule wstępnym Skala wyznacza redakcji następujące zasady: przyznawanie się do słowiańskiej wspólnoty oraz lojalności względem niemieckiego państwa, obrona praw serbskiego ludu, wyrażanie sympatii dla rewolucji listopadowej w Niemczech (1918), walka dla dobra serbskiego ludu i przeciwko wszelkim objawom ucisku i narodowej dyskryminacji3.

Skromny „Serbski Dźenik” nie umiał jednak zapewnić sobie poparcia ze strony robotników wymagających reprezentowania ich socjalnych roszczeń a tym bardziej uzyskać wsparcie ze strony konserwatywnego grona działaczy serbołużyckich. Po ukazaniu się 61 numeru, z dniem 30 czerwca 1920 r., z powodu słabej bazy finansowej kończy się żywot gazety a stowarzyszenie ulega rozwiązaniu. Lecz Skala, który nie bał się żadnej polemiki, pokazał się wtedy po raz pierwszy, jako „doświadczony serbołużycki dziennikarz, któremu serbstwo nie było zbyt małe na swoją działalność, ale polityczne programy reprezentantów wszelakich serbskich ugrupowań okazały się zbyt miękkie, nieprzemyślane, zgoła iluzoryczne a w tej konkretnej sytuacji społecznej – niedostateczne”.4

Skala osiąga szczyt swojej publicystycznej i politycznej aktywności na rzecz mniejszości narodowych w okresie redagowania miesięcznika – później chwilowo kwartalnika – pod nazwą „Kulturwehr”. W późnych latach dwudziestych i trzydziestych żaden inny Serbołużyczanin nie orientował się tak doskonale w prawach mniejszości narodowych jak on. Podstawy zawodowej kompetencji zdobywa w latach 1920-1924 w Pradze, w dużej, nowocześnie wyposażonej redakcji gazety „Prager Presse”. Tutaj ukształtują się ostatecznie jego polityczne poglądy, tu tworzą się główne rysy jego koncepcji pokojowego sąsiedztwa wszelkich narodów.

Od praskiej fazy jego życia datuje się zdolność Skali do planowego reagowania na palące sprawy serbołużyckiego czy też innego narodowego bytu w granicach Rzeszy Niemieckiej: „Wyostrzonym piórem poruszał dążenia do wolności, wszędzie szukał respektu i poszanowania dla serbołużyckich żądań i potrzeb i opracował w wyniku pragmatycznych rozważań [...] wytyczne dla organizacji nowych działań na Łużycach”. 5

W swoim berlińskim czasopiśmie nie pisywał Skala wyłącznie polemik i rozpraw, ale zamieszczał także historyczne i socjologiczne studia. Po głośnym sporze z wrocławskim nauczycielem uniwersyteckim, w wyniku którego Skali zasądzono w 1928 r. grzywnę, przy okazji wyszło na jaw, że paragraf 113 weimarskiej ustawy, który pozwalał teoretycznie m.in. przed sądami na używanie języka łużyckiego, w praktyce był nieskuteczny. W latach trzydziestych ze swoją koncepcją o równouprawnieniu państwowych i tzw. obcych narodowości, próbuje Skala zmodyfikować na swoją korzyść nazistowską teorię narodowościową (Volkstumstheorie). Wprawdzie skorzystał w tym wypadku z założeń ideowych hitleryzmu, jego reakcja jednak była roztropną formą legitymnej samoobrony.6

Napisane w Pradze a wydane w 1922 r., Przypisy do serbskiego programu pod tytułem O serbskich kwestiach stały się jednocześnie punktem wyjścia i treścią Skalowych rozważań na temat przyszłości Serbołużyczan. Wydawało się, że powojenny i porewolucyjny przewrót stwarza autorowi szansę na ostateczne przezwyciężenie „braków programowych i organizatorskich narodowego ruchu”, i zgodnie z demokratycznymi zasadami Masaryka pozwala swobodnie dyskutować na temat wszystkich spraw dotyczących serbołużyckiego życia publicznego. W swojej broszurce stwierdza, że Serbołużyczanie muszą zrezygnować z romantycznych zapatrywań i realnie ocenić swoje możliwości. Zdaniem Skali jego rodacy powinni pogodzić się z faktem, że stanowią „małą słowiańską cząstkę w jednorodnym – gospodarczo, politycznie i kulturowo – niemieckim organizmie państwowym” i są tym samym zobowiązani „podporządkować się decyzji większości ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami”. „Jesteśmy Słowianami dzięki kulturze i związkom krwi”, pisze dalej Skala, „ale politycznie i gospodarczo obywatelami niemieckiej republiki, w której de jure mamy wszystkie prawa i obowiązki, lecz de facto tylko te prawa, które nam zostaną przyznane”. Z tego jasno dla niego wynika, „że jesteśmy w dalszym ciągu związani z niemieckim losem i możemy w szerokim świecie liczyć, z całą pewnością, co najwyżej na wsparcie w sprawach kultury, nigdy zaś – w kwestiach politycznych”.7

Z tej pozycji Skala, jeszcze w roku 1934, nazwał udział dwóch serbołużyckich delegatów w pokojowej konferencji w Wersalu „wielkim błędem”. Etyczne i kulturowe żądania poprawy sytuacji były wprawdzie uzasadnione, ale: „Dążenie środkami politycznymi do terytorialno-prawomocnego przyłączenia się do innego państwa było absolutnym brakiem należytej oceny rzeczywistych politycznych możliwości”.8 Pragmatyzm doprowadził Skalę do uznania mieszczańskiej demokracji za warunek dalszej egzystencji Serbołużyczan na obszarze państwa niemieckiego, którego „trzechsetną część” stanowili w okresie międzywojennym. A to, że młody redaktor, wraz z innymi, przeliczył się w kwestii dotyczącej stabilności republiki weimarskiej, nie należy mu z perspektywy historii zarzucać.

Największą przeszkodę w przeprowadzeniu demokratycznych reform dostrzegał Skala na polu gospodarczym, mianowicie we wszechwładzy wielkich posiadaczy ziemskich i wynikającej z tego „materialnej i moralnej przemocy”. Sprawa reformy ziemskiej była w jego pojęciu logiczną konsekwencją mieszczańskiej demokracji. Od tej reformy – niezagrażającej serbskim chłopom konfiskatą – zależało gospodarcze wzmocnienie serbołużyckich rolników i związane z tym utrwalenie narodowej substancji: Gdyby samodzielne gospodarstwa stały się wydajniejsze, młodzi ludzie nie odchodziliby ze wsi do miast. Gospodarczy program Skali nie różni się, więc od programów sformułowanych przez Jakuba Barta-Ćišinskiego i Arnošta Barta. Wszyscy troje widzą w wytworzeniu ekonomicznie silnego rodzinnego chłopskiego gospodarstwa główną szansę – z uwagi na ówczesną sytuację w Niemczech i małą liczbę Serbołużyczan w porównaniu z mieszkańcami Niemiec – zachowania substancji serbskiego ludu, oraz wieś, jako głównie przez Serbów zamieszkałą i zarządzaną zgodnie z demokratycznymi zasadami jednostkę administracyjną. Na tej bazie tworzy Skala kulturowe filary swojego programu.

Fundament wszelkiego duchowego życia spostrzega dziennikarz także w serbołużyckim szkolnictwie, „w którym metody nauczania i zarządzania byłyby przystosowane do naszych narodowych potrzeb”. Również nauczanie religii znalazłoby tu swoje miejsce, „ze względu na szczególne jej znaczenie i rolę na niwie narodowej działalności”.9 Realizacja serbołużyckiego kulturowego dzieła mogłaby się oprzeć na lojalności wobec niemieckiego państwa, o ile to państwo zechciałoby demokrację traktować poważnie. Ponieważ nadzieje Skali w tym zakresie się nie spełniły i nie udało się przeprowadzić żadnego z zasadniczych punktów jego narodowego i kulturowego programu – sam program zamienił się w dokument bezradności. Absolutna, ślepa wiara w demokratyczny postęp republiki weimarskiej jak również wynikające z mylnego przeświadczenia wysiłki realnego patrzenia na serbskość, obroniły Skalę w jego liryce przed gołym hurrapatriotyzmem i nacjonalistyczną fanfaronadą, z drugiej zaś strony zbliżyły jego poezję do treści i haseł a także stylu wypowiedzi Ćišinskiego, klasyka literatury narodowej.

Poeta

W sierpniowym numerze czasopisma „Łužica” z 1910 roku, 21-letni Jan Skala publikuje swoje pierwsze cztery serbołużyckie wiersze. Jak sam dziesięć lat później w „Serbskim Dźeniku” wspomina, opiekę nad jego debiutem sprawował młody nauczyciel Franc Kral, późniejszy redaktor „Łužicy” (1912–1914), któremu Skala pokazał swój zeszyt z utworami lirycznymi. Do roku 1912 Skala opublikował poezję we wszystkich niemalże numerach serbołużyckiego miesięcznika kulturalnego, w sumie tuzin tekstów, potem jednak jeszcze tylko pojedyncze, pod pseudonimem Serbomil albo Jan Kukowski. Tu najprawdopodobniej leżała przyczyna pesymistycznego stwierdzenia Józefa Nowaka, który w 1917 r. w czeskojęzycznym artykule dotyczącym serbołużyckiej poezji najpierw powitał Skalę na serbskim Parnasie, jako następcę Ćišinskiego, zaś zaraz potem obwieścił jego koniec: „... już trzy lata leży jego harfa w kącie i dręczona niemą troską rdzewieje”.10 Ale Skala dalej tworzy i pod koniec roku 1920 – działając już jako dziennikarz w Pradze – wydaje własnym nakładem w Budziszynie zbiór pod tytułem Srjódki (Okruszyny). Tomik ten dedykowany poległemu tymczasem we Francji „drogiemu przyjacielowi” Francowi Kralowi wskazuje, ze względu na swoje patriotyczne akcenty, na serdeczny związek autora z Ćišinskim, który spędzał swe późne lata w Pančicach, gdzie Skala dorastał. Jeszcze nawet w ostatniej wypowiedzi o swojej liryce, w przedmowie do trzeciego, utraconego zbiorku Barbojte kamuški (Kolorowe kamyczki), będzie Skala około roku 1939 sławić geniusz klasyka górnołużyckiego.

Głównym tematem poetyki Skali był związek z ojczyzną i stosunek do bliskiego człowieka, przede wszystkim do matki, żony, dziecka (Skala miał dwie córki i syna). W jednym z pierwszych wierszy, Hdyž z njebjes sapa woheń (Gdy z nieba pała ogień - sierpień 1910) zjawia się w romantycznej aurze pełne troski pytanie: „Kiedy wichry niczym pogan, nas Serbów zbudzą? / Kiedy słabi Serbowie z omdlenia silniejsi się ockną?” W odpowiedzi zawarta jest jeszcze wiara: „Błyskawice, grzmoty i wiatry zbudzą nas! / Patrzcie, zbliża się ku nam piękniejszy czas! / Silniejsi, ręce słabym podamy / A ogień do serc sobie dodamy ...” (Srjódki, s. 7)11. Obraz solidarnego podawania rąk pojawia się ponownie w utworze z roku 1920 Dajće ruku mi (Podajcie mi rękę), gdzie autor rozmyśla o swoich życiowych zadaniach: „Zatem podajcie mi rękę jak i ja wam daję / Jestem waszym towarzyszem w boju i raźnie chcemy / Drogę sobie wyrąbać, staroserbskim prawem” (s. 12). Na końcu zbiorku waleczne gesty ujawnia przede wszystkim wiersz Našim njepřećelam (Do naszych nieprzyjaciół) z plastycznymi wersami: „My będziemy się bronić i młócić / Was, na wasze czaszki i od nas precz was tłoczyć” (s. 48), a potem równie oskarżycielski wiersz Přećiwo wšoněmcam (Przeciwko Wszechniemcom) z końcową triadą: „Jesteśmy mocni siłą woli / bronimy serbskiego domu i roli / A ręce podajemy sobie do pracy!” (s. 58). Pomysłowo i dość chętnie ubiera Skala swoje patriotyczne teksty w krótką, rymowaną formę sonetu z jambicznym rytmem.

W niektórych zaś tekstach z tomiku Srjódki rozbrzmiewa drugi wielki temat, obejmujący w znacznej części ponad 120 wierszy: bliskość lub miłość bliźniego. W utworach Moja hwěžka błyšćata (Moja błyszcząca gwiazda), Rano i Sylzy (Łzy) (s. 40, 43, 46) zwraca się liryczne „ja” autora ku dziecku, ku dziewczynce. (W marcu 1918 r. urodziła się Skali pierwsza córka Liselotte.) Mało gdzie w serbskiej poezji w temacie ojcowskiej miłości znaleźć można tyle subtelnych porównań i opisowych zwrotów w stosunku do dziecka jak u Skali (np. „hwěžka błyšćata“, „kwětka miła“), któremu ciepło rodzinne w wielkim mieście musiało zastępować, przez dłuższy okres życia, łużycką ojczyznę.

W roku 1923 w Budziszynie wydaje Skala „prywatnym drukiem”, na płóciennym papierze swój drugi poetycki tomik pod tytułem Škrě (Iskry), który nazywa „Zběrka z lubosće khwilow” (Zbiór z okresów miłości).12 Jedyny biegły serbołużycki krytyk literacki owych czasów, gimnazjalny profesor Ota Wićaz z zachodnio-saksońskiego Stollbergu, zauważa teraz u autora „wzrastające rozeznanie zasad i istoty poezji lirycznej” jak i „coraz silniej występującą twórczą subiektywność”.13 Ciekawe przede wszystkim jest to, że Skala poświęca 19 poetyckich tekstów „mojej lubowanej maćeri i mojej žonje”, w tej właśnie kolejności. Autobiograficzny wiersz Mojej maćeri (Do mojej matki), z otwierającym cały zbiorek znanym początkiem: „Naš domčk bě, maći luba, mały, chudy, / a k blidu běchmy črjódka, stajnie hłódna ...” („Był nasz domek, mamo droga, mały, biedny, / a przy stole nasze stadko wiecznie głodne ...”), na samym końcu przynosi wyjaśnienie przyczyny wielokrotnie zapewnionego, wielkiego szacunku autora do matki: Niech się raduje matce poety „dźowčička, kiž sy ty we mni porodźiła, / dźěl twojej’ duše moja serbska muza” („dziewczynka, którąś we mnie porodziła, / częścią twej duszy: moja serbska muza” - s. 6). W ten oto sposób Skala-syn wyraża swojej matce wdzięczność za pisarski dar.

Jan Skala, znany z energicznego i gwałtownego charakteru, jeszcze w dojrzałych latach idealizuje swoją matkę, porównując ją do Matki Bożej (w Mater dolorosa, czteroczęściowym poetyckim cyklu o serbołużyckich matkach - 1936). To wiąże się zapewne z jej serbskim pochodzeniem. Stąd też bierze się należny jej prymat przed nie-serbską żoną, a poeta może przyznać się do stosunku z „serbskej knježnu” (serbską dziewicą), którego dożył kiedyś „w serbskej’ wjeski zbóžnym raju” („w serbskiej wioski szczęśliwym raju” - wiersz Twoje ličko, s. 19). Od serbskiego raju różni się całkowicie druga, zadedykowana żonie sfera, gdzie poeta również znajduje przyjemność w miłości lub bliskości z drugim człowiekiem. W plastycznie budowanych wierszach odsłaniane są intymne chwile: „Schil so ke mni, mjechka hubka, / połna słódkich lubjenjow” („skłońcie się ku mnie, miękkie usteczka, pełne słodkich obietnic” - s. 10), wyrażające się w ciągu komplementów: „Žona ty rjana, / jasna kaž ranjo rosa!” („Żono ty piękna, / jasna niczym poranna rosa” - s.12), w pragnieniu pociechy, w zwątpieniu i cierpieniu: „Hdyž wšeho maš dosć, / Wjesela, horja a bědy, [...] Na swěće něhdźe je žiwa ta žona, / Kiž by ći wutrěła hněw” („Gdy wszystkiego masz już dość, / radości, cierpienia i biedy [...] gdzieś na świecie jest ta kobieta, / Co by ci otarła gniew” - s. 25). Te dzieła promieniują intymną, rodzinną erotyką, dominują w nich śpiewne, proste rymy.

Po utracie pracy w redakcji czasopisma „Kulturwehr” w roku 1936 powrócił Skala do Budziszyna i zebrał swoje wiersze w trzecim zbiorku. Zalicza się do niego 21 tekstów, które między 1926 a 1935 r. opublikował w miesięczniku „Łužica” oraz dotąd niedrukowane 23 inne utwory. Wybór wierszy, który miał otrzymać tytuł Barbojte kamuški (Kolorowe kamyczki), nie mógł zostać opublikowany aż do wybuchu II wojny światowej i w latach siedemdziesiątych ostatecznie zaginął.14 Znane z „Łužicy” późniejsze wiersze powstałe między 37 a 46 rokiem życia autora dotykają przeróżnych tematów. Stosunkowo często i z zachwytem opisywane są dzieci: „Dźěći / Kelko stworićela sławy / nosy tajki drobjaz mały ...” („Dzieci / jakiegoż stworzyciela sławę / nosi taki drobiazg mały” - „Serbska poezija 19”, s. 34). Od czasu do czasu pisze Skala kołysankę, erotyk albo melancholijny wiersz: „Kostrjanc, mak a lipa běła ... / Tu bě spočatk mojoh swěta” („Chaber, mak i lipa biała ... / Tu był początek mojego świata” - również tam, s. 41) – „Mi pada / na dušu z pěskowskoh lada / hłuboka melancholija” („Leży mi na duszy / niczym piaszczysty nieużytek / głęboka melancholia” - s. 29). Godny wspomnienia jest cykl pieśni na temat kwiatów z roku 1935; z różą związane są tu wspomnienia dotyczące sześciu różnych kobiet. Jan Skala po śmierci matki (w r. 1930) prawie zaprzestał pisać poezję. „Cykl Róže (Kwiaty) tworzą śpiewy o życiu, naturze, delikatności i miłości. Wszystkie najpiękniejsze ludzkie uczucia znajdują w tych wierszach swoje ucieleśnienie” – pisze ukraiński historyk literatury serbołużyckiej Wołodymyr Motornyj.15

Osobistą tragedią Jana Skali był przede wszystkim fakt, iż musiał żyć z rodziną poza serbskimi Łużycami. Dla równowagi wracał więc myślami w swoich utworach, szczególnie w poezji, do rodzinnej ziemi.16 (O Berlinie nie napisał zresztą ani jednego wiersza.) W swoim eseju Domoj (Do domu - 1936) próbował tę sytuację na liryczno-ludowy sposób wyjaśnić, definiując na swój prywatny użytek pojęcie „domowiny” (małej ojczyzny). Ale ludzkie związki z rodzinną ziemią jak też oczywiste różnice pomiędzy mężczyzną a kobietą generalizuje tu tak naiwnie, jakby nie wychodziły one z ostrego pióra publicysty. Jego rozmyślania znajdują źródło w wersetach-kliszach: Doma, doma rjenje je! (W domu, w domu pięknie jest! - „Serbska poezija 19”, s. 56), ale w czytelniku mogą budzić podejrzenie, że pisarz próbuje wygrać swoją skargę na życie na obczyźnie za pomocą wielosłowia. Pokolenie Skali zagubiło takie pojęcia Ćišinskiego jak „serbski kraj”, „serbska ziemia” i podobne, w swojej naturalnej treści. Na ich miejsce weszły subiektywne, przepojone romantycznym uczuciem i do mitycznych urojeń pretendujące słowa jak „domizna” (rodzinna ziemia), jako wyraz wyodrębnienia się części młodej serbołużyckiej inteligencji doby weimarskiej. Tylko pojęcie ojczyzny zaistniało dla Skalowej generacji w najwyższym sensie tego słowa. Ta ojczyzna miała kultowo-sakralny charakter. Wynikiem takiego odczuwania w poezji bywała często gloryfikowana idylla, w prozie zaś abstrakcyjno-filozoficzne rozważania o znaczeniu „domizny” albo „domowiny”.

Prozaik

Pierwsza faza Skalowej poetyckiej twórczości zakończyła się wydaniem drugiego zbioru Škrě (Iskry) w 1923 roku. Ota Wićaz tak oto młodego redaktora „na stromej drodze na wyżyny” ostatecznie namaścił: „Już dzisiaj ma on znaczące miejsce w naszej literaturze – jako jej najmocniejszy liryczny talent!”17 W tym czasie Skala prawdopodobnie intensywniej zajmował się prozą, ponieważ w 1924 r. ukazała się – pod tytułem Stary Šymko – jego najlepsza i najbardziej znacząca nowela.

Nie była to pierwsza próba prozy dziennikarza i poety. Jan Skala, który musiał służyć w latach 1916-1918 na wschodnim i południowym froncie, zamieścił wtedy w czasopiśmie „Łužica” autentyczny List z wojny. Opowiada w nim krótko, jak to się jemu za pomocą „dość często zaniedbywanej serbołużyckiej mowy” udało porozumieć ze słowiańskimi jeńcami oraz rodowitymi Jugosłowianami. Wojna w jego pojęciu to ślepy los pozbawiony sensu: „Cały naród wykrwawiony widzę – i za co? Znikąd pomocy, same nieszczęścia!”18 Dwa Wojenne obrazki miał Skala już gotowe w r. 1915, kiedy pracował między innymi w Karlovych Varach. Pierwszy, krótszy tekst zawiera, stylizowany na sentymentalny sposób, epizod z życia biednej, wygnanej z ojczyzny polskiej rodziny, pracującej ciężko w niemieckim gospodarstwie rolnym. Kiedy wybucha wojna, ucieka syn, aby się zaciągnąć do legionów Piłsudskiego, ginie w nierównej walce i dopiero w grobie znajduje i spoczynek, i swój dom. W drugim Obrazku narrator w pierwszej osobie opowiada, jak pocieszał dzieci polsko-żydowskich uciekinierów w zachodnio-czeskim mieście, które zmuszone wraz z matkami do ucieczki zostawiły wszystko na pastwę pożogi wojennej. Narrator pokazuje siebie w roli uczynnego i szczególnie przychylnego dzieciom charakteru.

Kolejna prozatorska praca ukazuje się w kwietniu 1924 r. w „Serbskich Nowinach” w czterech odcinkach, pod planowanym tytułem: Na wuhlowych jamach (W kopalniach węgla), jako pierwsza z cyklu opowiadań „socjalnych”. Skala jednak opuszcza redakcję budziszyńskiej gazety i opowiadanie Stary Šymko pozostanie jedynym jego obszerniejszym dziełem; ale za to było ono „w swojej tematyce tak znaczące, że otworzyło, można powiedzieć, nowy rozdział serbołużyckiej artystycznej prozy” (Jurij Młynk). Uprzemysłowienie kapitalistyczne naruszyło w drugiej połowie XIX wieku również peryferyjny obszar zasiedlony przez Serbów Łużyckich. Węglowe złoża na Dolnych Łużycach i w północnej części Górnych Łużyc nabrały wielkiej wagi ze względu na rosnący popyt na materiały opałowe. Właśnie w roku 1924 zniszczona została przez kopalnię, pierwsza łużycka wieś Nowy Lubuš/Neu-Laubusch.19 Skala był pierwszym, który w serbołużyckiej literaturze zwrócił uwagę na niszczycielskie następstwa ekonomiczno-technicznego postępu, dla zalesionego rejonu między Wojerecami/Hoyerswerda a Złym Komorowem/Senftenberg: „Do tego cichego raju niczym diabeł piekielny wtargnęła przed kilkudziesięcioma laty nowoczesność w postaci kolei żelaznej, maszyn, elektrowni, odkrywkowych kopalń, dymiących cegielni ...”20
Šymko, główna postać noweli, jest zamożnym chłopem i gminnym sołtysem w Lubušu/Laubusch. Początkowo waha się czy swoją ziemię i las przekazać kopalni „Erika”, ale w rozmowie z karczmarzem zdradza już zamiar jej sprzedaży: „Tola budu dyrbjeć předać” („Ale będę musiał sprzedać”). Na końcu krótkiego, ale plastycznego, nieliczącego nawet 15 stron książkowego tekstu, Šymko podpisuje z dyrektorem fabryki brykietów umowę sprzedaży – już po śmierci żony – i następnie przenosi się do przyjaciela w sąsiedniej wiosce. Ostatnią satysfakcją dla niego jest, że za kontrakt nikt nie otrzymał „ani grosza judaszowej prowizji”; ponieważ jak się okazało nawet i księża lub pastorzy uczestniczyli niekiedy w tych transakcjach w roli pośredników.

Prostymi literackimi środkami Skala rysuje historyczne położenie środkowych Łużyc po pierwszej wojnie światowej. Dla niego było oczywiste, że procesu industrializacji ze wszystkimi jego zagrożeniami i szansami nie da się uniknąć. Ale chciałby ów proces z etyczno-moralnej perspektywy obiektywnie ocenić i osądzić. Tak więc początkowo harmonijny obraz okolicy i jej mieszkańców stopniowo się zaciemnia: Chłopom proponuje się różne ceny, które często nie odpowiadają właściwej wartości ziemi, a oprócz kopalnianych koncernów zarabiają także inni. Wraz ze zmianą warunków życia wiąże się najczęściej zmiana narodowości. Skala pozostaje realistą: Rozwój zmusił w końcu też starego Šymka do sprzedaży roli. On jednak zagwarantował sobie wysoką pieniężną sumę i osiedlił się w niedaleko położonej serbołużyckiej wsi. Takim finałem autor sygnalizuje: Jest nadzieja, iż najbardziej wydajni chłopi sobie poradzą i wyjdą na swoje, ograniczając przy tym gospodarcze jak i narodowe straty.

Dopiero po ponad dziesięciu latach, już po zakończeniu pracy w „Kulturwehr” i powrocie do Budziszyna, Skala opublikował w „Serbskich Nowinach” dalsze szkice, z których o dwóch warto wspomnieć. W reportażu Ćahnyli su šwjerče (Przywędrowały świerszcze - 1936) opisuje wesołą samochodową wycieczkę pięcioosobowej kierowniczej kadry Serbołużyczan w dniu święta Wniebowstąpienia Pańskiego. Przy całej swej ironii autor potwierdza serdeczny związek młodej inteligencji z łużyckim krajem i prostymi ludźmi. Siebie samego, jako narratora w pierwszej osobie, mianuje nie bez goryczy „rencistą, jakim od trzech miesięcy mimo woli się stałem”. Także drugi tekst z roku 1936 wskazuje na zmianę osobistej sytuacji autora. W żartobliwym artykule Wulět do synowych žnjow (Wyprawa na sianokosy) felietonowym rozmachem tryska praca mieszczucha na roli, przy sprzątaniu siana z pola. Prozaika głęboko porusza zwyczajne, sprawiedliwe życie wieśniaków w północnej części regionu budziszyńskiego. Na koniec stwierdza, że dopiero w polowej pracy znalazł upodobanie i zadowolenie, „czego chyba o dotychczasowej powiedzieć nie mogę”.21

Śmierć i spuścizna

Jan Skala jako serbołużycki poeta i prozaik tworzył w zrozumiałym i przystępnym stylu, ponieważ pragnął swoje idee przekazać szerokim ludowym warstwom. Początkowo kierował się wskazówkami Ćišinskiego, co nadało jego poezji raczej tradycyjny charakter. Po wydaniu drugiego poetyckiego zbiorku, Ota Wićaz chwalił go za piękny język i umiar potwierdzając jego przejście „z chaosu ku kulturze i klasyce”. Szczególnie w poematach miłosnych stosował pisarz wyszukane słowa i zwroty w przeróżnych poetyckich formach. Po śmierci Skali dało się słyszeć głosy, że mógł on rozwinąć się do rangi czołowego autora serbołużyckiego doby międzywojennej. Mógłby, gdyby go inne zajęcia od pisarskiej pracy nie wstrzymywały.

Jednak Skala był bardziej politykiem mniejszości narodowych oraz publicystą, a jako taki na Łużycach bez konkurencji. Jego wspólnie z Duńczykiem Juliusem Bogensee napisane dzieło: Die nationalen Minderheiten im Deutschen Reich und ihre rechtliche Situation (Mniejszości narodowe w Rzeszy Niemieckiej i ich sytuacja prawna - Budziszyn 1929), wydane w językach niemieckim i polskim, zdobyło międzynarodowe uznanie. Chociaż chętnie podkreślał, że wolał być „przede wszystkim serbołużyckim dziennikarzem”, wodził swoje pióro także w języku niemieckim jak mało który łużycki Serb. Szczególnie w latach 1925-1936, gdy kierował ambitnym berlińskim miesięcznikiem „Kulturwehr”, nie było już miejsca na artystyczną twórczość. Mógł za to, z odpowiednim dystansem, pisać o rosnących szykanach skierowanych przeciwko Serbołużyczanom. „Jego literacka twórczość w języku serbołużyckim jest niepomiernie mniejsza w porównaniu z jego politycznym pisarstwem w języku niemieckim. Twórczość literacka w języku ojczystym była naturalną manifestacją narodowej odrębności i jednocześnie dowodem dalszego rozwoju kultury literackiej Łużyc”, stwierdził, z okazji 90 rocznicy urodzin Skali, jego polski przyjaciel i znakomity kolega Edmund Osmańczyk.22

W r. 1943 rodzinę Skali ewakuowano z Berlina, ona znalazła schronienie u krewnych żony na wschodnim Dolnym Śląsku, w Dziedzicach koło Namysłowa/Namslau. Okolicę zdobyła do 21 stycznia 1945 Armia Czerwona. 22 stycznia niemieccy i polscy mieszkańcy wsi Dziedzice urządzili święto, na które zaprosili także żołnierzy radzieckich. O specyficznych okolicznościach, jakie prowadziły w owym dniu do zgonu Jana Skali, napisał prawie dwadzieścia lat później przewodniczący Towarzystwa Miłośników Ziemi Namysłowskiej: „W pewnym momencie ktoś z postronnych zawiadomił obecnych, że zabudowania Alojzego Cichosza palą się. Wybiegli, by ratować mienie. W toku akcji ratowniczej doszło do ostrej wymiany słów a następnie rękoczynów między Cichoszem a żołnierzami radzieckimi. Rezultat bójki – ośmiu zabitych i wielu rannych w jednym budynku.”23 Wśród zmarłych był Jan Skala, który ponoć spróbował pośredniczyć między poszczególnymi grupami. Według innej wersji zastrzelił go pijany żołnierz, który chciał zemścić się na „faszystach”. Fakt, iż patriota serbołużycki po zwycięstwie nad Trzecią Rzeszą został zabity przez oswobodziciela, w historiografii wschodnioniemieckiej do r. 1989 znalazł swój wyraz w stereotypowej formule o „tragicznej śmierci” po wkroczeniu armii radzieckiej.

Zdaniem jego polskiego biografa Leszka Kuberskiego Jan Skala spełnia dalej rolę historycznego symbolu: „W naszym przypadku to symbol walki łużyckich Serbów o utrzymanie zagrożonej narodowej egzystencji w czasach największych o nią lęków. [...] Jednocześnie tworzy on symbol wspólnotowego dzieła, przyjaźni, i związku słowiańskich stowarzyszeń w Europie międzywojennej, tak często przez waśnie i walki rozrywanej.”24 Niekoniecznie jako poeta i pisarz chciał Skala służyć swojemu narodowi, ale przede wszystkim jako narodowy działacz. Kiedy nieprzyjaciele łamali siłę jego rodaków udowadniał, że dla „wielkiej sprawy” jest gotowy poświęcić wszystko – w nadziei, że raz zasiane nasionko kiedyś wzejdzie: „... tylko ten, kto jest gotowy i zdolny narażać swoje życie, potrafi też to życie wygrać”.25 Zdaje się być w zgodzie z klasycznym upomnieniem Fryderyka Schillera:

„Jeśli życia nie narazicie,
to nigdy go nie wygracie.”26

Przypisy:

1. Szczegóły biograficzne por. L. Kuberski: Jan Skala. Zarys biografii politycznej, Opole 1993; idem, Jan Skala a Zwjazk Polakow w Nĕmskej, „Rozhlad”1995, čo.1, s. 32-36; ostatnio P. J. J. Kroh: Nationalistische Macht und nationale Minderheit. Jan Skala (1889-1945). Ein Sorbe in Deutschland, Berlin 2009, s. 30-57, 287-309
2. J. Skala: Wo serbskich prašenjach. Přispomnjenja k serbskemu programej, Českolužická knihovnička, č. 2, Praha 1922, s. 12
3. Por. J. Cyž: Wuwićowy puć našeho Jana Skale, „Serbska protyka” 1980, Budyšin 1979, s. 121-123; idem, Jan Skala – basnik a publicist, [w:] J. Skala, Mój sokoł. Wuběrk basnjow a prozy. Zestajał dr. Jan Cyž, Budyšin 1962, s. 15-22
4. M. Völkel: Serbske nowiny a časopisy w zašłosći a w přitomnosći, Budyšin 1984, s. 96
5. „Mit geschliffener, scharfer Feder griff er in die Freiheitsbewegung ein, suchte überall den serbischen [to znaczy sorbischen – D. Sch.] Forderungen und Bedürfnissen Geltung zu verschaffen und arbeitete in programmatischen Erwägungen [...] Richtlinien für die Organisation der neuen Arbeit in der Lausitz aus.” Dr Josef Páta: Aus dem kulturellen Leben der Lausitzer Sorben nach dem Weltkriege, Bautzen 1930, s. 29. – Cytowany ustęp pochodzi z przekładu Skali zamiast z czeskiego oryginału (Praga 1929), ponieważ z całą pewnością pokrywa się z opinią autora. W serbołużyckim wydaniu książki (Budziszyn 1932) sam Skala, zdaniem Páty, cytowane zdanie opuścił.
6. Działalność i poglądy Skali dotyczące polityki wobec mniejszości narodowych, które nie widnieją w centrum historycznoliterackiej rozprawy, zostały obszernie omówione w innych pracach naukowych.
7. J. Skala: Wo serbskich prašenjach ..., s. 15
8. „Dass sie mit politischen Mitteln angestrebt und mit dem Ziel eines territorialen-staatsrechtlichen Anschlusses an einen anderen Staat verflochten wurden, ist auf die absolute Verkennung und Beurteilung realpolitischer Möglichkeiten zurückzuführen.” J. Skala: Die Lausitzer Sorben im Bild der Geschichte. Rückblick auf die neuzeitige Volksgeschichte, [w:]: Wir Lausitzer Sorben (Wenden). Beiträge zur Kenntnis des sorbischen Volkstums, Bautzen 1934, s. 37
9. Ibidem, s. 8
10. Wotrowski [Józef Nowak]: Básnictví lužicko-srbské po Čišinskim [!],  „Týn” 1917, č.  5, s. 220
11. J. Skala: Srjódki. Zběrka basni w narodnej drasće, Budyšin 1920 (kolejne oznaczenia stron dotyczą tego samego wydania)
12. J. Skala: Škrĕ. Zbĕrka z lubosće khwilow, Budyšin 1923 (cytaty według tegoż wydania)
13. O. Wićaz: Škrĕ Jana Skale, „Łužica” 1923, čo. 38, s. 81
14. Na probostwie w Chróścicach zachował się w formie rękopisu trzeci zbiór poezji Jana Skali z 1939 r. pt. Barbojte kamuški (Kolorowe kamyczki); około r. 1965 trafił on do Instytutu Ludoznawstwa Łużyckiego, gdzie na początku lat siedemdziesiątych ślad po nim zaginął: K. Lorenc [w:] Jan Skala. Zestajałoj Jurij Łušćanski a Kito Lorenc (Serbska poezija19), Budyšin 1985, tekst na obwolucie
15. W. A. Motornyj, K. K. Trofimowič: Serbolužickaja literatura. Istoryja – sowremennost’ – wzaimoswjazi, Lwiw 1987, s. 127
16. Por. J. M. Čornakec: Das Heimatbild im literarischen Schaffen von Jan Skala, [w:] Perspektiven sorbischer Literatur. Wyd. Walter Koschmal, Köln-Weimar-Wien 1993, s. 211-219
17. O. Wićaz: Škrĕ Jana Skale ..., s. 82-83
18. Jan Skala: List z wójny, [w:] idem, Mój sokoł. Wuběrk basnjow a prozy ..., s. 164, 165
19. Por. F. Förster: Verschwundene Dörfer. Die Ortsabbrüche des Lausitzer Braunkohlenreviers, Bautzen 1995, s. 17, 143
20. J. Skala: Stary Šymko, [w:] idem, Mój sokoł ..., s. 175
21. Ibidem, s. 198
22. Edmund Osmańczyk: Przemówienie na manifestacji z okazji 90 rocznicy urodzin Jana Skali 16. 6. 1979 w Namysłowie, [w:] Jan Skala 1889-1945, Budyšin 1979, s. 17
23. Serbski kulturny archiw Budyšin (dalej: SKA), Pismo Kazimierza Kulińskiego do Domowiny w Budziszynie, 15. 11. 1963, sygn. 1.1.7, s. 10
24. L. Kuberski: Jan Skala 1889-1945 ..., s. 256 i nast.
25. SKA, Jan Skala w liście do Měrćina Nowaka-Njechorńskiego z 01. 03. 1942, sygn. N VII, s. 43
26. F. Schiller, Wallensteins Lager (1798): „Und setzet ihr nicht das Leben ein/Nie wird euch das Leben gewonnen sein“ )