Pięćdziesięciu czterech posłów z Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony wystosowało do władz Saksonii protest przeciw systematycznej likwidacji szkół serbołużyckich.
- Rozpatrujemy list polskich parlamentarzystów z należytą uwagą. Nie uważamy, że jest to wyraz mieszania się w nasze wewnętrzne sprawy - twierdzi rzecznik rządu Saksonii Stephan Göszl. Przypomina, że Polska i Czechy od dawna interesują się mniejszością serbołużycką w Niemczech i jej prawem do zachowania tożsamości kulturowej.
Zdaniem eurodeputowanego Sylwestra Chruszcza z LPR prawa te są jednak systematycznie łamane. Przede wszystkim w sferze szkolnictwa. Po zamknięciu przed trzema laty szkoły średniej w Chruścicach (Crostwitz) Saksonia zdecydowała się niedawno na likwidację kolejnej szkoły średniej w Pancicach Kukowie (Panschwitz-Kuckau).
- List otwarty polskich parlamentarzystów należy traktować jako wyraz troski o zachowanie języka i kultury serbołużyckiej na terenie Łużyc - mówi Chruszcz. Przed rokiem założył on w Budziszynie (Bautzen) wraz z jego czeskim kolegą Jaromirem Kohliczkiem biuro poselskie, pomyślane jako ośrodek monitoringu przestrzegania praw serbołużyckiej mniejszości.
Serbołużyczanie, których jest około 60 tys., są jednym z najmniejszych narodów Europy. Dwie trzecie z nich mieszka w Saksonii, reszta w Brandenburgii. Mają konstytucyjnie zagwarantowane prawo do zachowania swego języka, wywodzącego się z grupy języków słowiańskich.
- Jak można krzewić rodzimy język, skoro zamykana jest szkoła za szkołą? - pyta Bożena Pawlikec z organizacji WITAJ, wchodzącej w skład Domowiny, stowarzyszenia kulturalnego, reprezentującego od prawie stu lat interesy mniejszości serbołużyckiej.
Na terenie Łużyc istnieje obecnie sześć serbołużyckich szkół podstawowych i pięć średnich. Te ostatnie wyłącznie w Saksonii. Zdaniem pani Pawlikec absurdalne jest tłumaczenie władz, iż zamykanie szkół serbołużyckich spowodowane jest wyłącznie spadkiem liczby uczniów z rodzin serbołużyckich.
Jak tłumaczy rzeczniczka Ministerstwa Oświaty Saksonii, o ile w 2004 roku do szkoły w Pancicach Kukowie zgłosiło się czternaścioro uczniów, to w tym roku było ich już tylko dziewięcioro. Tymczasem - zgodnie z ustawą - warunkiem funkcjonowania szkoły serbołużyckiej jest możliwość utworzenia dwóch dwudziestoosobowych klas. Domowina domaga się zniesienia biurokratycznych barier i wprowadzenia wyjątków od ustawowych zasad w tych rejonach Łużyc, gdzie maleje liczba Serbołużyczan.
- Inicjatywa eurodeputowanych jest dla nas bezcenna. Nawet jeśli nie przyniesie spodziewanych rezultatów, motywuje nas jeszcze bardziej do walki o nasze prawa - mówi Bożena Pawlikec.
Sylwester Chruszcz nie wyklucza, że napad rabunkowy na jego biuro w ubiegłym roku mógł mieć motywy polityczne i był sprawką przeciwników angażowania się obcokrajowców po stronie Serbołużyczan. Ma jednak nadzieję, że był to jednorazowy wybryk.
Jego działalność wspierają lokalni postkomuniści. Jeden z deputowanych Partii Demokratycznego Socjalizmu (PDS) do parlamentu Saksonii przedstawił niedawno sprawę naruszania praw mniejszości serbołużyckiej w rosyjskiej Dumie. Jak zapewnia Chruszcz, problem zamykania szkół trafi na forum Parlamentu Europejskiego, a listy protestacyjne - podobne do wystosowanego przez Polaków - wyślą wkrótce parlamentarzyści z Serbii, Węgier i Czech.
PIOTR JENDROSZCZYK z Berlina